środa, 8 lutego 2017

Rozdział 11 Wizyta w Orbis

UWAGA!
Zawiera spoilery z różnych publikacji

PS: Strony z historiami bohaterów w toku

Spoilery pochodzą z:
# Harry Potter
# Jak wytresować smoka, część 1 i 2
# Strażnicy Marzeń
# Naruto/ Naruto Shipppuuden
# Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy + Olimpijscy Herosi
# X-Men Geneza Wolverine, X-Men
# Batman
Nie trzeba znać "od deski do deski", wystarczy się orientować w najważniejszych faktach

Informacja techniczna:
-"ImięBlah, blah blah"- oznacza rozmowę poprzez połączenie umysłowe.
-"ImięBlah blah blah"- oznacza rozdwojenia jaźni -//-.
- (gr./jap./pl./etc. Blah blah blah) - inne języki (przecież w Hogwarcie mówią po angielsku)

Ramy czasowe:
Akcja rozgrywa się po książce/filmie Harry Potter i Zakon Feniksa

Wyrazy z gwiazdkami są tłumaczone pod rozdziałem

OSTRZEŻENIE: przekleństwa, krew, przemoc

Autorka posiada jedynie Night Blackheart oraz fabułę.
Vesyraeth "Vesy" Daredevil należy do Madnesss
Cała reszta należy do odpowiednich autorów.

#########################################

Pojawili się w przestronnej sali. Znajdowali się na szczycie wieży wykonanej z nieregularnych kawałków szkła, w oryginalnym otoczeniu nieregularnych kawałków szkła. Normalnie szklana forteca wewnątrz szklanego labiryntu.

- Gdzie my jesteśmy? - spytał Harry, zdejmując maskę z twarzy.

- W miejscu zwanym Orbis. Tutaj możemy mówić, nie martwiąc się o podsłuchy. Wszystkiego nie możemy ci powiedzieć, bo nawet nas obowiązują pewne reguły. (Ehem, prawo Autorki)

Night zdjęła kaptur i płaszcz, zostając w bluzce z napisem "Anioł 99%" i fioletowych szortach.

- Poznajmy się od nowa. Możesz mi mówić Night Blackheart, z Orbis.

Za jej plecami zmaterializowały się czarnopióre skrzydła. W przeciwieństwie do tych fałszywych z balu, te nie dotykały do jej pleców i były dużo mniejsze.

- Nazywam się James Logan Howlett z wymiaru X-Men. Mówią na mnie Wolverine.

James z nastolatka zmienił się w mężczyznę po 30-stce. Dzikie włosy ułożone były w rogi/wilcze uszy, a oczy, przez moment złote, błysnęły z powrotem do niebieskiego.

- Jestem Jack Frost, Duch Zimy i Strażnik Zabawy z wymiaru Strażnicy Marzeń.

Harry dopiero teraz zdał sobie sprawę, że mrozowe wzory na ubraniach i lasce Jack'a to najprawdziwszy szron. Chłopak wyleciał w powietrze jak płatek śniegu i przycupnął na haku swojego kija, zachowując idealną równowagę.

- Nazywam się Namikaze Nauto, Szósty Hokage Wioski Ukrytej w Liściach, z wymiaru Ukryte Kraje Żywiołów.

Na policzkach Naruto pojawiły się po trzy blizny, wyglądające jak wąsy. Z kieszeni wyjął opaskę z przymocowanym kawałkiem metalu, z wyrytym na nim spiralnym wzorem. Zawiązał ją na czole pod grzywką. Długie czarne końce zwisły obok blond kucyka. Odwrócił się plecami, pokazując czerwony napis w japońskim alfabecie wyszyty na odwrocie jego białego płaszcza.

- Jestem Perseusz "Percy" Jackson, syn Posejdona, Boga Mórz. Zostałem wysłany z misją z Obozu Półkrwi, czyli Camp Half Blood, z wymiaru Olimpijscy Bogowie.

Percy założył futrzany kaptur na głowę, przez co jego morskie oczy zdawały się błyszczeć z cienia. W ręku trzymał brązowo-złoty miecz z symbolem trójzębu na klindze i napisem "Anaklymos" na jelcu.

- Vesyraeth Wayne, córka Jokera z wymiaru Batman Reverse (fanowski).

Dobra, to było widać. Szczególnie, że oparła sobie o ramię zakrwawioną piłę łańcuchową.

Harry pokręcił głową i ścisnął nasadę nosa.

"Pamiętaj, czego cię uczyli. Najpierw zdobądź informacje"

- Okey. Pierwsze pytanie: Przebraliście się za samych siebie?! Kim on jest?! Dlaczego był we mnie?! - Harry wskazał czarnowłosego w rękach Naruto. Nadal był nieprzytomny.

- Nazywa się Sasuke. Nie wiem, skąd się tutaj wziął. Jak już wiesz, został porwany z mojego świata. Ale nie mam bladego pojęcia, jak mógł być na tobie cały ten czas.

- Ja wiem.

Wszyscy zrobili zwrot w stronę Night. Czarno-czerwonowłosa podeszła do Pottera, stając z rękami skrzyżowanymi na nieistniejącej piersi. Dołożyć ciężką czarną pelerynę, i przypominałaby pewnego Lorda z astmą.

- Mam nadzieję, że wiesz, iż Albus Dumbledore to nie jest święty człowiek. Na jego rękach jest więcej krwi, niż ktokolwiek mógłby podejrzewać.

- Wiem, że to podły manipulator, dzięki wielkie (full of sarkazm)

- I takie podejście lubię - dziewczyna uśmiechnęła się drapieżnie - A teraz sorka, ale walę prosto z mostu. Nie wiadomo skąd Potterowie cię wytrzasnęli.

- CO?!

- NIE PRZERYWAJ!! Gdzie ja to skończyłam? A, tak. Znalazłam, po wielu tygodniach ciężkiego myszkowania po godzinach w szkolnej kartotece, że podczas incydentu na lekcji eliksirów na 6. roku Lily Evans straciła zdolność rodzenia dzieci.

Wszystkim oczy wyszły z orbit. Jack i Percy nawzajem poprawiali sobie opadające kopary. Naruto miał minę "No ale jak to?!!" rodem z memów.

- A to nie koniec sensacji! James Potter, podczas jednego z wyjątkowo zaciekłych pojedynków ze Ślizgonami oberwał od niejakiego Smarkeusa Snape'a klątwą wywołującą bezpłodność. Z tego wynika, że państwo Potter nijak nie mogli mieć dzieci. Zatem skąd się wziąłeś? Zaczęłam szukać. Okazało się, że pewnego pięknego poranka Dumbel przyniósł cię Potterom. Oznajmił, żeś sierota. Podobno miałeś wtedy, tak jak teraz, czarnofioletowe włosy, jedno oko niebieskie, a jedno czarne. Dlatego zostało na ciebie rzucone specyficzne zaklęcie maskujące, w założeniu mające wytrzymać dwadzieścia lat. Nadążasz?

Harry zmrużył zamaskowane oczy i chwycił w palce kosmyk ciemnofioletowych włosów. Pojaśniały lekko, gdy Sasuke został od niego oderwany.

- Czemu dopiero teraz się o tym dowiaduję?

Spiorunował Night Batwzrokiem Śmierci. Dużo ostatnio ćwiczył, ale ona ani drgnęła. Tylko posłała mu jakieś niewyraźne spojrzenie przez jej jedyne widoczne oko.

- Bo dowiedziałam się o tym w noc przez Halloween. Potem była cała ta bieganina, ty nie miałeś czasu, a potem był bal i sam wiesz co.

Harry odetchnął z ulgą, że nic przed nim ważnego nie zataiła. (Nyan Cat: Taa, jasne, [full of sarkazm]). Odetchnął z ulgą i zdusił gniew, płonący wewnątrz niego z furią. Jeśliby się nie opanował, mogłoby się to skończyć paroma złamanymi kośćmi, wrzaskami i utratą kontroli.

- A co to tego wszystkiego ma ON? - spytał, wskazując na wciąż nieprzytomnego Sasuke w rękach wniebowziętego Naruto.

Night ostrożnie spojrzała na Namikaze. Coś obliczała, zanim w końcu odpowiedziała

- Z tego, co zdążyłam wywnioskować i co widziałam, to był powodem, dla którego przeżyłeś Avadę Voldiego jako niemowlę. Najprościej to ujmując, to był twoją doskonałą tarczą.

- NANIIIIII??!!!! ZABIJĘ SK*WYSYNA!!!!!

Z ciała Naruto buchnęła czerwona, ciężka i złowroga energia. Harry natychmiast odskoczył. Czuł się, jakby w ciągu ułamka sekundy Namikaze zmienił się w drapieżnika. W zabójcę.

Z chorobliwą fascynacją patrzył, jak pazurzaste paznokcie robią rysy w podłodze. Długie kły wystawały z ust, kalecząc wargi. Blizny na policzkach pociemniały i rozszerzyły się, nadając mu dziki wygląd. Na koniec spod białego haori wysunęły się trzy czerwone, pulsujące energią ogony, zaś we włosach sterczały lisie uszy.

Czerwone oczy z pionową źrenicą rozejrzały się po pomieszczeniu, szukając ofiary. Jack mocno trzymał kij, szykując się do obezwładnienia kumpla, gdyby terapia szokowa nie zadziałała.

- NARUTO! DO KURWY NĘDZY, USPOKÓJ SIĘ BO COŚ ROZPIERDOLISZ! I WEŹ POWSTRZYMAJ KURAMĘ, ALBO OSOBIŚCIE PODKRĘCĘ PIECZĘĆ I WTEDY GÓWNO BĘDZIESZ MÓGŁ ZROBIĆ!!!!

Dopiero po dziesięciu minutach niepewnej ciszy i nerwowego napięcia czerwona energia uspokoiła się i potulnie zniknęła wewnątrz ciała blondyna, zabierając ze sobą wszelkie nienaturalne zmiany. Night odkaszlnęła, mamrocząc coś o straceniu głosu przez głupiego futrzaka. Harry wędrował wzrokiem od jednego do drugiego, jakby oglądał wielce wciągający mecz ping ponga.

- Okej. Co to było?

- Nie co, tylko kto. Kurama, mityczny lis demon o dziewięciu ogonach, zamknięty wewnątrz ciała Naruto. A teraz, gdzie to ja byłam, zanim mi przerwałeś? Ciało, dusza i umysł Sasuke zostały przekonwertowane na czystą energię i za pomocą starożytnych run wpisane w twoją skórę, jako tarcza nie do pokonania. Gdy Voldemort chciał cię pozbawić magii, przez przypadek pociągnął nie za tą "nitkę" co chciał. Chwycił za zaklęcie które przyszyło do ciebie jego, i rozpruł je.

Harry usiadł na podłodze i skrzyżował nogi. Oczekiwał bólu głowy wielkości Tatr, ale na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.

A potem coś sobie skojarzył.

- Chwila, mówią na ciebie Wolverine, prawda? - odwrócił twarz w kierunku Jamesa, który przytaknął - Jak TEN Wolverine? Z filmu o X-Menach?

James ustępuje przed Loganem. Niebieskie oczy błyszczą mądrością kogoś, kto przeżył każdą wojnę na świecie przez ponad dwieście lat.

- Dla ludzi tego świata to tylko film. Z kolei dla przeciętnego człowieka z mojego świata, to TY jesteś tylko serią książek. To, co dla innych jest fikcją albo wymysłem szaleńca, dla NAS jest po prostu innym wymiarem. Inną nicią w tkaninie wszechświata. Potrafimy zrobić lukę w tej tkaninie i przedrzeć się do innej nici. Widzimy je, każdą z nich. A jest tych wątków więcej niż ziarenek piasku na pustyni albo kropel wody w oceanie. Raz na jakiś czas zdarza się supeł. Skrzyżowanie dróg. W miejscach, gdzie często mieszają się wymiary powstaje coś w rodzaju szybkiego teleportu. Łatwy dostęp do wielu miejsc i czasów. Pilnujemy, by nikt nie spruł tkaniny wszechświata ani nielegalnie nie wpadał do innych wymiarów. ZAŁAPAŁEŚ?

Harry pokiwał głową z podłogi. Znad ramion, kątem oka zauważył, jak Night ukradkiem wsuwa w jedno włókno złożoną kartkę papieru. Postanowił tego nie komentować, bo dziewczyna najwyraźniej go przyłapała, i zrobiła uniwersalny gest ciszy.

- Co teraz?

- Nic.

Wszyscy zrobili zwrot w stronę Night, która stanęła ze skrzyżowanymi rękami. Nagle Jack doznał olśnienia. Spłynęła na niego tęcza z chórem aniołów grających na rogach i śpiewających HALLELUJA.

- No właśnie! Będziemy się zachowywać, jakby to spotkanie nigdy się nie wydarzyło. Nie będą nas podejrzewać, szpiegów i gumowe ucha mamy z głowy. Proste!

Ex-Potter nerwowo zaszurał nogami.

- Jest tylko jeden problem. Nie wiem, czy jeszcze mogę czarować. Nie czuję mojej magii. Czekajcie, spróbuję. Lumos!

Czubek ostrokrzewowej różdżki pozostał bez zmian. Nic, null, niet, zero. Nawet iskierki.


- Lumos! Lumos!

I dalej nic. Zrezygnowany opuścił różdżkę. Naruto zamknął oczy. Myślał...


- Chyba Sasuke robił ci nie tylko za tarczę, ale i za źródło magii. Co oznacza, że... - nagle otworzył oczy i chwycił magiczny patyk Harry'ego, mamrocząc.

- Przy odpowiednim stężeniu... pobiera energię... zmienić źródło... nie przesadzić...

Po chwili oddał kij w nienaruszonym stanie.

- Twoja różdżka wykorzystywała Sasuke jako źródło mocy. Całe szczęście, że nasz typ energii istnieje również w naturze. Przekalibrowałem twój magiczny kijek tak, by pobierał tą energię z otoczenia i przekształcał w zaklęcia.Będziesz musiał wszystkie czary mówić na głos, ale to skuteczna imitacja.

- Wracamy - oznajmiła Night, rozplatając ręce i unosząc je w górę.

- Ok. Glamour. - włosy Harry'ego stały się znów czarne, zaś oczy wróciły do naturalnego zielonego. Włożył maskę, przyklejając ją na nową porcję kleju, znalezionego wewnątrz paska.

Wszyscy zgromadzili się dookoła Blackheart. Tkanina wszechświata znów się rozdarła, ukazując im niezliczone wątki i nitki.

- Zreibaz san od Utrawgoh!

Drugi raz zniknęli.

.
.
.

Przez salę przeleciał wiatr, niosąc ze sobą szklane drzazgi oraz szept wielu głosów.

- Nieuchwytna...

#######################

No i jak wrażenia po nowym rozdziale?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz